Recenzja gry

Machinarium (2009)
Jakub Dvorský

Hołd oddany point'n'click

Forma w ciekawy sposób koliduje z nieco infantylnym i humorystycznym klimatem opowieści.
Premiera "Machinarium" na PS Store to świetna okazja, by na nowo spojrzeć na ten nieprzeciętny tytuł twórców obydwu części kultowego "Samorosta" i niedawno wydanej "Botaniculi". Tym lepsza, że gra czeskiego studia Amanita Design przebyła naprawdę długą i wyboistą drogę, zanim zdołała trafić na dyski twarde PS3. Czy jednak mieliśmy na co czekać i opowieść o niepozornym elektrycerzu w blaszanej zbroi słusznie opiewana była w pieśniach przez brać pecetową?



Fabuła "Machinarium" opiera się na najpopularniejszym motywie w grach wideo. Porwaną "księżniczkę" odbijamy z rąk siły złego (w tej roli trio robotycznych gangsterów), po drodze pokonując szereg przeciwności losu. Krzyżówka "Super Mario Bros." oraz "Bajek robotów" Stanisława Lema, wykonana na modłę staroszkolnych przygodówek point'n'click? Efekt byłby wspaniały, gdyby nie brak kilku kluczowych podzespołów w czeskiej konstrukcji.

Rozgrywka z pewnością przekona do siebie starych wyjadaczy odradzającego się z popiołów gatunku. Można tu znaleźć wszystkie elementy właściwe poczciwym scrollowcom: rajdy po kolejnych bitmapach w poszukiwaniu kluczowych przedmiotów, łączenie dwóch znalezisk w przydatny wynalazek czy rozwiązywanie (częstokroć absurdalnych) problemów napotkanych po drodze postaci. Do tego grona ochoczo dołączają klasyczne łamigłówki wpisane w poszczególne sekwencje zagadek, a także ślamazarne minigierki zręcznościowe, będące najsłabszym ogniwem w rozgrywce. Wykonywanie tych zadań uprzykrza niestety mechanika. Niewątpliwie w lwiej części to wina pada, który jak sugeruje nazwa gatunku "point'n'click", nie sprawdza się najlepiej w roli kontrolera dla klasycznych przygodówek. Fakt faktem jednak, że przy konwersji studio Amanita Design poszło po linii najmniejszego oporu, niemal nie ingerując w interfejs znany z oryginalnej wersji.



Zdecydowanie najjaśniejszym punktem produkcji jest jej ręcznie malowana oprawa graficzna, której na konsoli Sony nie zdołały oszpecić nawet pasy czerni występujące przy krawędziach ekranu. Wystarczy chwila spędzona w świecie żyjących maszyn, by zachwycić się pietyzmem, z jakim Amanita Design wykreowało wszelkie jego elementy – nie podlega wątpliwości, iż mamy do czynienia z małym mistrzostwem designu.  Architektura – mieszanka charakterystycznych dla steampunku obłych kształtów i surrealistycznej hiperboli, jest częścią samotnie stojącej na pustkowiu metropolii. "Machinarium" to obraz miasta i jego mieszkańców w stanie rozkładu: przemykający ukradkiem restauratorzy już dawno przegrali walkę z toczącą je rdzą, same zaś mechanizmy nie budzą zaufania. Nie bez powodu polska branża dziennikarska ochrzciła ten styl graficzny "Beksińskim light". Atmosferę przeszywającego chłodu dodatkowo potęguje wyśmienity podkład muzyczny, skręcający często w stronę ambientu.

Forma w ciekawy sposób koliduje z nieco infantylnym i humorystycznym klimatem opowieści. Wielka szkoda, że na owej lekkości i motywie przewodnim kończą się podobieństwa względem zbioru opowiadań "Bajki robotów". Fabuła "Machinarium" to koszmar senny scenarzysty: próżno szukać w niej jakichkolwiek zwrotów akcji, morału czy chociażby pointy, w które obfitowały przecież historyjki Lema zaliczone przez twórców do inspiracji. Ogrom tytułów zdołał w krótszym czasie porwać gracza zmyślną (często równie kameralną) opowieścią. Tymczasem, po niespełna sześciu godzinach podziwiania wizualnego kunsztu Czechów, wszystkie pozytywne aspekty całości przyćmił niedosyt i kiełkująca myśl: "To wszystko...?".



Do "Machinarium" podchodzić należy ostrożnie. Niech nikomu, kogo kuszą screeny, nie zdaje się, że pod szalenie efektowną i obiecującą powłoką kryje się coś więcej aniżeli hołd oddany klasyce gatunku point'n'click. Jeżeli takie nazwiska, jak Guybrush Threepwood, Kate Walker czy George Stobbart nie są Wam obce, z pewnością przymkniecie zamglone łzą oko na wspomniane grzechy Amanita Design. Jeśli jednak nie należycie do kółka miłośników pixel huntingu, a na równi z sycącą rozgrywką cenicie walory fabuły, przygotujcie się na to, że sesje spędzone z "Machinarium" poprzetykane będą ziewaniem. To nie są droidy, których szukacie.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Amanita Design to czeska, niezależna firma powstała w 2003, założona przez Jakuba Dvorsky'ego. Wszystkie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones